ślenia, Bokstel powziął myśl wpaść nocną porą do ogrodu sąsiada, zniszczyć kwiaty, pogryźć cebule i rzucić się na niego, gdyby chciał stanąć w ich obronie.
Lecz zastanowiwszy się, że van Baerle dochodziłby szkody i niewątpliwie podejrzenie padłoby na niego, gdyż był jedynym sąsiadem jego i nietylko, żeby ściągnął karę na siebie, lecz nadto niechęć i wzgardę tulipanistów całej Europy; Bokstel przeto po długim namyśle chwycił się następującego pomysłu:
Pewnego wieczora przywiązawszy do jednej tylnej łapy dwóch kotów sznurek kilkołokciowej długości, przerzucił ich przez mur sąsiedni wprost na plantę wyborowych tulipanów, która zawierała w sobie nietylko tulipany zwane Konneljusz i Witt, lecz nadto Brabancję białości śnieżnej, purpurowo-różową, Marmurkowy trójkolorowy harlemski, ciemny kolumbijski i jasno-barwisty.
Strwożone koty spadłszy ze znacznej wysokości niespodzianie na plantę, usiłowały uciekać każdy w inną stronę; gdy jednakże sznurek się wyciągał w całej długości, wstrzymani przebiegali ciasną przestrzeń zakreśloną tymże sznurkiem, kosząc nim kwiaty, pośród których biegali: poczem, gdy nakoniec jeden z nich oswobodził łapę od uwiązania, opuścili miejsce spustoszenia. Bokstel ukryty za drzewem nie mógł nic dostrzec z przyczyny ciemnej nocy, lecz wnosząc z wrzasku kotów sądził, iż cel jego został osiągnięty.
Żądza przekonania się naocznie o wyrządzonej szkodzie zatrzymała go do świtu na drabinie, nie czuł zimna nocnego, zemsta ogrzewała go.
Oczekiwał na van Baerla i cieszył się nadzieją, że mu zadał cios dotkliwy.
O wschodzie słońca Korneljusz wszedł do ogrodu i zbliżał się do ulubionej planty, wtem dostrzegł naprzód nierówności na jej powierzchni, a następnie nieporządek pomiędzy szeregami tulipanów, jaki daje się widzieć w kolumnie piechoty, pośród której granat padnie.
Van Baerle nadbiegł blednąc.
Bokstel zadrżał z radości. Kilkanaście tulipanów było zniszczonych, łodygi jednych połamane, drugich pochylone, świadczyły najdowodniej o wyrządzonej szkodzie.
Lecz o dziwy! jakaż radość dla van Baerla, jakaź rozpacz dla Bokstela! żaden z czterech tulipanów pierwsze-
Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/55
Ta strona została przepisana.