Lecz najbardziej zajmująca czynność nie odbywała się w ogrodzie.
Van Baerle nocną porą udawał się do swej pracowni, to jest do suszarni oddalonej, na którą głównie był zwrócony dalekowidz Bokstela.
Wtedy można było dostrzec jak van Baerle siedzący przed stołem, na którym rozłożone były nasienniki polewał je płynami mającemi nadać stosowne barwy.
Bokstel odgadywał, że ogrzewanie niektórych nasienników i polewanie ich, następnie wzajemne szczepienie, czynność bardzo umiejętna i wymagająca niezwykłej, zręczności, zamykanie jednych w ciemności dla nadania czarnej barwy, jak wystawianie na działanie słońca lub lampy, miały na celu utworzenie czerwonej barwy; lub wreszcie poddawanie odbiciu czystej wody dla uzyskania białej, były to naiwno magiczne czynności wyobraźni młodzieńczej i genjuszu, pracowitego van Baerla, do czego nie czuł się zdolnym Bokstel, jednocząc wszystkie swoje władze umysłowe w tubie dalekowidza, w której odtąd zawistnik pokładał swoje nadzieje, poświęcił myśli i życie.
Rzecz dziwna! podobne poświęcenie i miłość własna sztuki, nie zdołały ugasić barbarzyńskiej zazdrości i żądzy zemsty. Częstokroć kierując swój dalekowidz na van Baerla zdawało mu się, iż trzyma muszkiet w ręku i szukał cyngla mechanicznie.
Lecz zdaje się, że już dosyć o pracy jednego i szpiegostwie drugiego, zwróćmy się teraz do epoki, w której Korneljusz de Witt przebył do twego rodzinnego miasta.
Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/57
Ta strona została przepisana.