Upragniona noc nadeszła.
Skoro się zmierzchło wstał z łoża.
Poczem udał się na swoje dawne stanowisko za mur graniczny. Przypuszczenie jego było trafne, nikt nie pilnował ogrodu.
Tam słyszał bijący zegar godziny dziesiąta, jedenasta, dwunasta.
O północy z bijącem sercem, z drżącemi rękoma, z wybladłą twarzą, zeszedł z drzewa, wziął drabinę, przystawił ją do muru, wstąpił na przedostatni szczebel i słuchał.
Zupełna cisza panowała. Żaden szelest nie dał się słyszeć.
Jedyne światło przenikało z okna mieszkania mamki
Ta cisza i ciemność ośmieliły Bokstela.
Okrążywszy mur zatrzymał się w tej postawie na chwilę, poczem upewniony, że niema przyczyny obawiać się, przestawił drabinę ze swego ogrodu do ogrodu Korneljusza i zeszedł po niej.
Następnie znając dokładnie miejscowość, a szczególnie, gdzie były, cebule przyszłego czarnego tulipana, pobiegł w tym kierunku, jednakże uważał na to, ażeby iść ścieżkami nie pozostawiając śladów po sobie: przybywszy do wiadomego miejsca z radością tygrysa zanurzył paznogcie w pulchnej ziemi.
Nie znalazłszy nic, sądził, że się omylił.
Zimny pot spływał mu z czoła.
Grzebał we wszystkich kierunkach, na prawo, na lewo, z przodu, z tyłu, nic!
Nakoniec rozpoznawszy, że ziemia było świeżo poruszona o mało nie oszalał z wściekłości.
I rzeczywiście, gdy Bokstel leżał w łóżku, Korneljusz zeszedł do ogrodu, wykopał cebulę i i jak widzieliśmy rozdzielił ją na trzy nasienniki.
Bokstel ledwo mogąc ruszyć się z miejsca, rozgrzebał kilkanaście stóp kwadratowych ziemi.
Upojony gniewem, powrócił tą samą drogą do siebie.
Wtem przyszła mu nowa myśl do głowy:
Nasienniki mogły znajdować się w suszarni.
Szło tylko o to, ażeby się tam dostać, co nie było rzeczą trudną, albowiem okna były tam tak urządzone jak zwykle w cieplarniach, to jest otwierały się zewnątrz i nie
Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/69
Ta strona została przepisana.