Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/85

Ta strona została przepisana.

powiadapowiada pisarz skłoniwszy się do ziemi — i możesz Wezwać kapłana.
To powiedziawszy wyszedł cofając się ku drzwiom, zastępca dozorcy zabierał się do zamknięcia drzwi, gdy drżąca i biała rączka zatrzymała go.
Korneljusz dostrzegł tylko złoty kołpaczek z koronkowemi uszkami, zwykłe ubranie głowy fryzyjek, dosłyszał szept, poczem dozorca oddał dziewicy pęk kluczy i zszedłszy kilka schodów, usiadł na stopniu w połowie wysokości.
Korneljusz poznał Różę, która ze łzami w oczach zbliżyła się do niego wołając:
— Oh! panie, panie... i więcej nie mogła mówić.
— Moje piękne dziecię, czego żądasz ode mnie? — zapytuje wzruszony Korneljusz.
— Przychodzę błagać pana o łaskę — mówi Róża, wyciągając ku niemu ręce.
— Nie płacz, proszę cię Różo, twoje łzy bardziej mnie wzruszają, jak myśl o mej bliskiej śmierci. Powinnaś wiedzieć, że gdy skazany jest niewinnym, powinien umierać spokojnie, a nawet z radością, ponieważ umiera męczennikiem. Nie płacz piękna Różo i powiedz czego żądasz?
Dziewica uklękła.
— Przebacz ojcu mojemu panie.
— Twemu ojcu? — zapytuje zdziwiony Korneeljusz.
— Tak... gdyż on był dla pana tak opryskliwym! lecz to jego zwykły stan, on postępuje podobnie ze wszystkimi...
— On został ukarany, droga Różo, bardziej jak ukarany wskutek wypadku, który mu się przytrafił; co się mnie tyczy, przebaczyłem mu.
— Dziękuję ci pani — mówi Róża. — Teraz zaś powiedz pan, czy ja z mej strony mogę coś uczynić dla niego
— Proszę cię — tylko przestań płakać, drogie dziecię — odpowiada Korneljusz ze słodkim uśmiechem.
— Lecz dla pana... dla pana...
— Ten, który ma tylko godzinę do życia, byłby chyba sybarytą, żeby czegoś potrzebował.
— A duchowny?
— Czciłem Boga przez całe życie Różo. Kochałem Go i uwielbiałem w jego dziełach, błogosławiłem wolę Jego. Bóg widzi serce moje i nie mam potrzeby wzywać pomocy