Korneljusz schodząc ze schodów więzienia zwrócił uwagę, iż pies nie warczał na niego i zdawało mu się przeciwnie, iż patrzy na niego żałośnie; być może, iż poznawał skazanych na śmierć i kąsał tylko tych, którzy wychodzili wolnymi z więzienia. Do miejsca egzekucji było zaledwie trzysta kroków i cała ta przestrzeń przepełniona była ludźmi.
Byli to ci sami nienasyceni krwią przed trzema dniami, i oczekiwali na nową ofiarę.
Tak więc, zaledwie Korneljusz ukazał się na ulicy, przyjęty został odgłosem wycia tysiąca głosów tłumu napływającego ze wszystkich pobocznych ulic.
Rusztowanie podobne było do wyspy utworzonej przez zbieg kilku rzek.
Korneljusz obojętny na wszystko, zajęty był myślami.
O czemże myślał ten niewinny człowiek?
Nie myślał o swych nieprzyjaciołach, ani o sędziach, lecz zajęty był marzeniem o tulipanach, które z wysokości niebios widzieć będzie w Ceylonie, Bengalu i innych miejscach, spoglądając z politowaniem na tę ziemię, na której zamordowano pp. Jana i Kornela Wittów zato, iż zbytecznie zajmowali się polityką, i gdzie skazano van Baerla zato, iż poświęcił się wyłącznie hodowaniu tulipanów.
— Jedno trafne uderzenie toporem i moje rozkoszne marzenia urzeczywistnione zostaną.
Van Baerle wstąpił śmiało na rusztowanie, z pewną dumą nawet spoglądając na tłumy, które przed kilku dniami pastwiły się nad zwłokami braci Wittów.
Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/90
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XII.
WYKONANIE WYROKU