Ta strona została przepisana.
— O Różo moja piękna madonno — więc ty mię kochasz cokolwiek?...
— Cokolwiek! oh! Jak widzę pan nie jesteś zbyt wymgającym.
Korneljusz wyciągnął ku niej ręce, lecz palce ich tylko się dotknąć mogły przez kraty.
— Otóż mój ojciec — mówi.
I Róża szybko odskoczyła, gdyż Gryfus był na schodach.