ZMOWA.
Danglars przeprowadził wzrokiem Edmunda i Mercedes aż do bramy św. Mikołaja, poczem zwrócił się do współtowarzyszów biesiady.
Fernand siedział na krześle bezwładnie, blady i drżący.
Caderousse był pijany.
— Kochany panie — rzekł Danglars do Fernanda — dziwna rzecz, że to małżeństwo nie wszystkim przypada do smaku.
— Mnie doprowadza ono do rozpaczy.
— A więc aż tak jesteś w Mercedes zakochany?
— Tak. Od pierwszej chwili poznania pokochałem ją do szaleństwa i ciągle ją kocham!
— I zamiast tego, by radzić, ażeby małżeństwu zapobiec, — wyrywasz sobie włosy z głowy jedynie? Eh! do wszystkich djabłów... inne ja miałem pojęcie o katalonach!
— A jakżeż ja temu zapobiec mogę?
— Alboż ja wiem?... A zresztą, — czy to moja sprawa? Przecież to nie ja, lecz ty się w Mercedes kochasz. „Szukajcie, a znajdziecie“ — mówi ewangelja.
— Już raz znalazłem. Chciałem zabić rywala, lecz wtedy ona mi powiedziała, że jeśli jakiekolwiek nieszczęście spotka jej narzeczonego, popełni samobójstwo.
— Tak się to tylko mówi.
— Nie. Mercedes nie rzuca nigdy słów na wiatr.
— No!... to już jest mi najzupełniej obojętne — rzekł do