Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.

Renee i jej prośby za obwinionym. Doświadczenie, jakiego nabył w badaniach, pozwalało mu już na wydanie sądu o Dantesie, mianowicie, iż jest on stanowczo niewinny. Na Boga — myślał — to jakiś dzielny chłopak. Nie będę miał, jak widzę, zbyt wielu trudności, ażeby zasłużyć sobie na dobre przyjęcie u mojej Renee. To mi może przytem dobre sprawić wrażenie u świata, a może i miłego całusa zarobię u Renee. W tej podwójnej nadziei wyraz twarzy Villeforta złagodniał bardzo, co wywołało radosny uśmiech na twarzy Dantesa.
— Panie Dantes — rzekł Villefort — musisz mieć nieprzyjaciół.
— Ja nieprzyjaciół?... zdziwił się zapytany. — Żyję tak krótko na świecie, że nie miałem sposobności pozyskać ich sobie. Charakter mam wprawdzie żywy, lecz ten mój temperament trzymam zawsze na wodzy, by w uniesieniu nie skrzywdzić czasem kogoś, a zwłaszcza podwładnych. Mam kilkunastu majtków pod swymi rozkazami, zechciej panie, ich zapytać, a powiedzą że mnie kochają i szanują, nie jak ojca, bom na to za młody, ale jak starszego brata.
— Jeżeli nie nienawiść, to rozbudziłeś w takim razie zazdrość może? Awansować miałeś na kapitana, i to w dziewiętnastym roku życia! Jest to stanowisko bardzo już poważne. Żenić się masz przytem z panienką bardzo piękną podobno... Otóż dwa te fakty mogły ci przyczynić niechętnych i zazdrosnych.
— To jest możliwe. Ma pan sędzia słuszność; zna pan widzę, ludzi lepiej, aniżeli ja. Ale jeżeli ci zazdrośni należą do grona moich znajomych, to przyznam się szczerze, iż wolałbym ich nie znać, aniżeli poznawszy — znienawidzieć.
— Należy, drogi panie, zawsze starać się o to, aby dokładnie poznać wszystkich i wszystko dookoła siebie. Zdajesz mi się być godnym szacunku młodzieńcem, i pragnąłbym ci pomóc w tem twojem dzisiejszem nieszczęściu. W tej myśli przeczytam ci denuncjację, jaką nam przysłano. Oto jest pismo oskarżające; czy znasz ten charakter?