Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

— We Francji?! Uzurpator we Francji? A więc do tego aż stopnia źle pilnowano tego człowieka? Albo, być może, w zmowie z nim działano!
— Najjaśniejszy Panie! — zawołał hrabia Blacas — nie takiego ministra policji oskarżaćby można o zdradę! Wszyscy Najjaśniejszy Panie, byliśmy ślepi, temu ogólnemu zaślepieniu uległ również i baron. To wszystko.
— Jednakże... odezwał się de Villefort, lecz zamilkł natychmiast i dopiero po chwili zaczął ponownie: — przebacz mi Najjaśniejszy Panie, mą nadmierną być może gorliwość...
— Mów, mów śmiało — odpowiedział król łaskawie — tyś pierwszy powiadomił nas o nieszczęściu, ty więc pierwszy teraz wystąp ze swą radą.
— Najjaśniejszy Panie — zaczął wtedy de Villefort — na południu nienawidzą uzurpatora. Zdaje się być pewnem przeto, że jeżeli odważy się iść tamtejszymi departamentami, to łatwoby przyszło pobudzić przeciwko niemu Prowancję i Langwedocję.
— Zapewne, — odpowiedział minister — ale on idzie na Cap i Sisteron.
— A więc maszeruje wprost na Paryż!? — zawołał król.
Minister na zapytanie to nie dał odpowiedzi, co się równało potwierdzeniu.
— A czy Delfinat, zdaniem pana — zwrócił się król do Villeforta — możnaby podnieść równie łatwo przeciwko awanturnikowi?
— Nie chciałbym ci, Najjaśniejszy Panie dać tej przykrej odpowiedzi, usposobienie Delfinatu wszelako jest zupełnie inne, aniżeli Południa. Górale to najżarliwsi zwolennicy uzurpatora.
— Okazuje się — z nietajonym gniewem zaopinjował król — iż pan Bonaparte ma najdoskonalsze o wszystkiem informacje. Ileż ma pod sobą ludzi?
— Nie wiem, Najjaśniejszy Panie! — wyszeptał minister policji, opuszczając w dół głowę.
— Jakto: — nie wiesz?! Nawet o tak zasadnicze nie postara-