Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

O! — panowie rojaliści byli wtedy bardzo surowi dla bonapartystów.
— Mój panie — odparował de Villefort, przybierając jeszcze bardziej dumną postawę — byłem wtedy rojalistą, bom myślał, że Burbonowie są nietylko prawymi, ale nawet najgodniejszymi dziedzicami tronu. Cudowny powrót, na który z podziwem i uwielbieniem patrzyliśmy wszyscy, dowiódł mi, żem był w błędzie. Genjusz Napoleona zwyciężył. A monarcha siedzący na tronie — jest zawsze prawym dziedzicem kraju.
— Brawo — zawołał Morrel radośnie — cieszę się, gdy pana słyszę tak mówiącego, bo mi to dobrze wróży o losie Dantesa.
— Poczekajże pan — zwrócił rozmowę de Villefort, raz jeszcze spoglądając na listę — jest: Edmund Dantes, marynarz. Miał się żenić z katalonką. To ten sam. Przypominam sobie twarz. Jego wina była bardzo wielka.
— Jakto?
— Wiesz pan zapewne, że po indagacji odprowadzony został do więzienia inkwizycyjnego.
— Nic o tem nie wiedziałem!
— Tak było. Zdałem o tem raport do Paryża, przyczem odesłałem znalezione przy nim papiery, do czego byłem obowiązany. Rezultat tego wszystkiego był taki, że w osiem dni po aresztowaniu został on uwięziony.
— A to jakiem prawem?! — zawołał Morrel. — I co zrobili z tym biedakiem?
— Dowiesz się pan. Może go wysłano do Piquerol, na wyspę św. Małgorzaty... czy ja wiem gdzie? Mówiąc językiem sądowników, został zapewne wysłany z kraju. Lecz teraz zobaczysz go zapewne, szanowny panie, z powrotem w kraju i wolnym, a co za tem idzie — obejmie niezadługo dowództwo twego okrętu.
— Niech wraca. Jego miejsce zawsze czekać będzie na niego. Lecz dlaczego dotychczas nie wrócił? Ja myślę, że najważniejszym obowiązkiem cesarskim powinnoby być oswobodzenie tych, którzy za poprzedniego rządu cierpieli za sprawę cesarza.