Villefort zadrżał na myśl, że ten niewinnie w więzieniu przez niego osadzony złorzeczy mu może w każdej godzinie i tworzy plany zemsty. Ale nie mógł się cofnąć. Dantes musiał zginąć na szczeblach, po których on do godności wstępował.
Villefort dyktował prośbę. Wynosił w niej patrjotyzm Dantesa i jego miłość dla Cesarza. Przypomniał zasługi, jakie wyświadczył sprawie bonapartystów. Zgodnie z prośbą tą, Dantes był jednym z najzdolniejszych ajentów, jacy się do powrotu Napoleona skutecznie przyczynili. Gdy prośba była napisana, de Villefort odczytał ją głośno.
— Myślę, że jest nieźle zredagowana.
— A wysłana kiedy będzie?
— Dziś jeszcze.
— Z pana dopiskiem?
— Naturalnie. — I Villefort na boku prośby skreślił swe zaświadczenie.
— Cóż teraz należy robić?
— Czekać.
Zapewnienie to wróciło nadzieję Morrelowi, wyszedł więc od prokuratora cesarskiego pełen najlepszych nadziei i pośpieszył do starego Dantesa, by mu zanieść wieść radosną, że już niezadługo zapewne zobaczy swego syna.
A Villefort, zamiast odesłać prośbę do Paryża, schował ją starannie, bo to, coby mogło ocalić Dantesa, zwichnąćby musiało jego karjerę.
Dantes pozostał więc w więzieniu i to strącony do jego najgłębszych lochów. O burzy, jaka szalała przy upadku królestwa — nie wiedział nic. Nie wiedział następnie i o drugim huraganie, jaki się rozszalał, gdy cesarstwo z kolei padało w gruzy.
Dwukrotnie jeszcze w czasie tego krótkiego cesarstwa, które my „stu dniami“ nazywamy, przychodził Morrel do Villeforta z naleganiem o uwolnienie Dantesa i dwukrotnie zbył go on uroczystymi frazesami. Aż nakoniec przyszło Waterloo i Morrel już się więcej u Villeforta nie pokazał.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.