dniu właśnie żądał dla więźnia, jako chorego, buljonu oraz świeżego chleba i otrzymał to wszystko.
Szmer się znów wzmógł na sile i stał się tak wyraźny, że nawet z oddalenia słyszeć go było można. Dantes już teraz był pewien, że to więzień jakiś w ten sposób wykuwa swą wolność, pracuje nad wydostaniem się na swobodę.
Nagle posępny obłok zasunął gwiazdę nadziei. Umysł nawykły do nieszczęścia, nową niespodziewaną myślą został porażony, czy czasem hałas ten nie jest odgłosem pracy robotnika, naprawiającego być może z rozkazu komendanta sąsiednie cele.
Łatwo można się było o tem przekonać, ale czyż wolno wystawiać rzecz taką na próbę? Zaczekać na dozorcę i pozwolić mu, ażeby i on szmer tajemniczy usłyszał. Ale czyż wolno, dla zaspokojenia ciekawości jedynie, poświęcać sprawę tak wielkiej doniosłości?...
Pragnął uważniej rozpatrzyć tę sprawę, lecz spostrzegł, że mąci mu się w głowie. Nazbyt był głodem osłabiony. Był sposób zaradzenia złemu — posilić się. Spojrzał więc na buljon, który dozorca na stołku postawił, wstał, chwiejnym krokiem podszedł do stołka, wziął talerz, podniósł do ust i pochłonął płyn żarłocznie. Słyszał ongi, że rozbitkowie, wycieńczeni głodem, umierali w męczarniach, jeżeli przyjęli pokarm w zbyt obfitej dozie. Odsunął przeto chleb od ust, położył na stole i wrócił na posłanie.
Szmer i nadzieja z nim połączona wybawiły go, nie chciał już umierać. Światło jakieś rozbłysło mu w umyśle, wyobrażenia dotąd błędne i bezkształtne, przybrały kształty realne. Zaczął więc rozważać.
Trzeba próbować szczęścia. Zastukam w ścianę. Jeżeli jest to zwyczajny robotnik — nie zwróci na to uwagi, jeżeli więzień — to go przerazi, zaprzestanie swej pracy narazie i wznowi ją w czasie głuchej nocy, gdy mniemać będzie, iż wszyscy spoczywają we śnie.
Myśl ta wydała mu się doskonałą, powstał więc natychmiast, nogi nie chwiały się już pod nim, a wzroku nie ogarniała ciem-
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.