Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

I pokazał Dantesowi naczynko utworzone ze skorup, wypełnione tłuszczem, z małym knotem, ukręconym ze strzępów odzieży.
— A jak zapalasz tę lampkę?
— Z kamieni z ziemi wydobytych wybrałem odpowiednie, na krzesiwo.
Dantes położył te rzeczy na stole i zwiesił głowę, podziwiając energję, wytrwałość tego człowieka.
— To jeszcze nie wszystko — powiedział po chwili Faria — nieostrożnością by było chować wszystkie przedmioty w jednem miejscu. Zamknijmy to jednak naprzód.
Położyli taflę na miejscu; opat przypruszył ją trochę ziemią, zatarł nogą dla zniszczenia śladów i podszedł do łóżka. Odsunął je, wyjął ze ściany cegłę, odsłaniając skrytkę, z której wydobył drabinkę kilkunastometrowej długości.
Dantes stwierdził, że jest bardzo mocna.
— Któż ci dostarczył materjału na to dzieło?
— Zrobiłem to z mych koszul, prześcieradeł, ręczników i innej bielizny, jaką mi w drodze wyjątkowej łaski pozwolono wziąć do więzienia. Włókna wydobyte poprzerabiałem na powrozy.
— Ależ do tego potrzebna była igła?
— Mam ją.
I Faria pokazał Dantesowi ość z ryby, z przekłótą w grubszym końcu dziurką.
— Naprzód zamierzałem — zaczął Faria — wyłamać w okienku kraty, powiększając otwór w chwili ucieczki. Spostrzegłem jednak, że wychodzi na wewnętrzny, zamknięty dziedziniec. Poniechałem więc tego zamiaru i zacząłem robić drabinkę, na wypadek, gdyby mnie przeniesiono do innej celi, z oknem wychodzącem na morze.
Dantes przypatrując się dalej drabince, — myślał o czem innem. Myślał, że ten człowiek tak rozumny, bystry, spostrzegawczy i twórczy mógłby może rozjaśnić mroki tajemnicy jego aresztowania.