Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ V.
SKARB.

Nazajutrz Dantes, gdy wszedł do celi opata, zastał go siedzącego na łóżku, z twarzą posępną, lecz spokojną i zrezygnowaną.
W ręce, w której mu władza pozostała, trzymał zwinięty jakiś papier.
Gdy Dantes wszedł, oddał mu papier ten w milczeniu, bez jednego słowa.
— Co to jest? — zapytał Dantes.
— Przypatrz się dobrze — odparł opat z uśmiechem.
— Patrzę... i widzę papier jakiś, w części opalony, a na nim gotyckie litery, wypisane jakimś dziwnym atramentem.
— Papier ten, — mogę ci to teraz powiedzieć, jest skarbem moim, którego połowa do ciebie należy. Zaś mówię ci to, bo się przekonałem coś wart.
Zimny pot wystąpił na czoło Dantesa. Do tej chwili unikał wszelkiej o tym skarbie wzmianki. Jak i inni myślał, że na tym jedynym punkcie umysł opata nie jest normalny. Powodowany uczuciami delikatności, wolał nie dotykać tej bolesnej kwestji.
Faria także zamilkł.
— Skarb twój... — szepnął Dantes niepewnym głosem.
Faria uśmiechnął się.
— W każdym wypadku, mój Edmundzie, serce twe ujawnia swą szlachetność. Z twej bladości i z twego pomieszania wi-