Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wierzę panu najzupełniej. Przepisy prawa jednakże są wyraźne. Zechciej więc pan spełnić wszystko to, czego domaga się prawo.
— A więc chociaż w tym wypadku są to ostrożności najzupełniej zbędne, niechże rozpalą żelaza.
Rozkaz ten drżeniem przejął Dantesa.
Dały się słyszeć liczne kroki, skrzypienia drzwi nieustanne, a w kilka chwil potem przyszedł i specjalista-operator najwidoczniej.
— Oto fajeczka i żelazo — zawołano.
W celi zapanowało głuche milczenie, zasyczało żelazo i po izbie rozszedł się przykry zapach palonego ciała.
— Widzisz pan, że tu niema wątpliwości — rzekł doktór — biedny warjat, już się wyleczył ze swej warjacji!
— Czy zmarły istotnie nosił nazwisko Farji?
— Tak jest. Pochodzić miał z bardzo starożytnej rodziny; był to człowiek nadzwyczaj uczony. Jego zboczenie umysłowe ograniczało się jedynie do bredzenia o skarbach.
— Zboczenie takie nauka określa mianem monomanji.
— Czyście nie mieli powodu uskarżania się na nieboszczyka? — zapytał komendant dozorców więzienia.
— Nigdy, panie komendancie — odrzekł jeden z zapytanych — przeciwnie, był zawsze bardzo uprzejmy, razu pewnego dał dla żony receptę na lekarstwo, które ją w zupełności uzdrowiło.
— A... nie wiedziałem, że miałem honor z kolegą mieć do czynienia — rzekł doktór. — Panie komendancie proszę cię, byś zechciał mieć pewne względy dla ciała zmarłego.
— Czy mamy tej formalności dopełnić w przytomności pana komendanta? — zapytał dozorca..
— Oczywiście. Spieszyć się tylko, bo ja nie myślę siedzieć tutaj cały dzień.
Ponownie rozległy się głosy przyspieszonych ruchów, potem szelest rozwijanego płótna i skrzypienie łóżka.
— Dziś wieczorem — powiedział komendant.
— Czy msza będzie odprawiona? — zapytał jakiś głos,