czyny, lecz wyraźnie odczuwałem, że starzec stroni ode mnie, jakby miał wstręt jakiś. Raz usłyszałem, że głośno płakał; gdy podbiegłem pod drzwi, zaniepokojony, czy mu się co nie stało — nie płakał już, lecz się modlił. Nie umiem wam, ojcze, powtórzyć, jakich wyrazów wymownych i serce rozdzierających używał w swej modlitwie. Było w tem coś więcej niż pobożność, coś więcej niż boleść. Słysząc te błagania, powiedziałem sobie: „Jakżeż jestem szczęśliwy, że sam jeden jestem, bo gdybym był ojcem i zaznał boleści, jaka była udziałem tego biednego starca, nie zdołałbym znaleźć ni w sercu, ni w myśli słów takich, jakie on Bogu zasyła, lecz pobiegłbym prosto do morza i rzuciłbym się w nie, aby nie cierpieć tak strasznie.
— Biedny ojciec! — rzekł ksiądz.
— Codzień stawał się posępniejszy, bardziej smutny. Pan Morrel i Mercedes przychodzili do niego, lecz zastawali drzwi zamknięte; nie otwierał nikomu. Raz tylko przyjął narzeczoną swego syna, a gdy to biedne dziewczę, samo pożerane rozpaczą usiłowało go pocieszyć, rzekł do niej:
— Wierzaj mi, on umarł, już nie my jego, ale on nas oczekuje. I jestem szczęśliwy, żem najstarszy, bo ujrzę go prędzej, niż inni.
Jeżeli do Dantesa nie przychodzili znajomi, to po jakimś czasie odwiedzać go zaczęli ludzie obcy. Odrazu zrozumiałem, że stary Dantes wyprzedawał się, by mieć na utrzymanie. Aż przyszedł dzień, w którym już nie było nic do sprzedania; od trzech miesięcy nie płacił komornego, zagrożono mu, iż zostanie z lokalu usunięty; poprosił wtedy o zwłokę tygodniową. Przez trzy dni słyszałem jeszcze, jak przechadzał się po pokoju, przechadzał się wciąż, w czwartym dniu kroki ucichły. Poszedłem na górę; drzwi były zamknięte, przez dziurkę od klucza ujrzałem jak leżał na łóżku, blady i wycieńczony. Przestraszyłem się wtedy bardzo i co tchu pobiegłem do Mercedes, a potem i do pana Morrela. Oboje przyszli natychmiast; pan Morrel sprowadził nawet odrazu lekarza, który zdecydował, że chory cierpi na febrę gastryczną i nakazał djetę. Odtąd już
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/239
Ta strona została uwierzytelniona.