— Po turecku, rzecz prosta.
— Zaszczyt to przynosi pańskiemu znawstwu. Tylko na wschodzie ludzie umieją żyć. Gdy tylko załatwię swe interesy w Paryżu — tutaj się uśmiechnął z wyrazem nie do opisania — przenoszę się całkiem do Azji, gdzie chciałbym umrzeć. Jeżelibyś pan zechciał mnie zaszczycić odwiedzinami swemi, znajdziesz mnie niewątpliwie bądź w Kairze, bądź w Bagdadzie, lub Ispahanie.
— Na honor!... nic łatwiejszego. W tej chwili wydaje mi się, jakby mi wyrastały skrzydła, że będę w możności przenoszenia się z miejsca na miejsce.
— Aha!... haszysz najwidoczniej działa! Rozpinaj więc skrzydła od morza do morza i wzlatuj w bezkresy!
D‘Epinay istotnie zapadał w senność. Sindbad widząc to, wstał, dając jakieś dyspozycje Ali‘emu, i oddalił się.
D‘Epinay zaś coraz bardziej wstępował w krainę marzeń, które w końcu owładnęło nim zupełnie.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/059
Ta strona została uwierzytelniona.