cie mi panowie o karach europejczyków! Oni o tem najmniejszego nie mają pojęcia!
— Hrabia najwidoczniej studjował starannie rodzaje kar, stosowanych przez różne narody świata?
— Badałem je naocznie, niemal we wszystkich zakątkach naszego małego globu — odparł Monte Christo.
— Czy znajdujesz pan przyjemność w obserwowaniu tych okropnych widowisk?
— Przyjemność? Wstręt raczej i ból. Badałem je z ciekawości, naukowo.
— Z ciekawości? Wiesz, hrabio — użyłeś okropnego w tym wypadku słowa.
— Dlaczego? Jedna jest tylko w życiu naprawdę poważna i uroczysta chwila, to śmierć. Czyż nie jest więc rzeczą ciekawą zbadać, jak różnemi sposoby dusza rozłącza się z ciałem i w jaki sposób, stosownie do charakterów, temperamentu, a nawet obyczajów — przyjmują ludzie to przejście z bytu do nicości? Co do mnie, to jestem przekonany, że im więcej się widzi umierających, tem łatwiej się umiera. I powiem to jeszcze, że śmierć jest może karą, ale nie zmazaniem winy.
— Nie rozumiem pana — wtrącił d‘Epinay.
— Posłuchaj pan — rzekł hrabia, a twarz jego otrzymała żółtawe zabarwienie, co było u niego rumieńcem:
— Pomyśl! Przypuśćmy, że komuś zabrano matkę, ojca, kochankę, że dzięki temu żyje w bezustannej męce, że jeżeli umiera w każdej sekundzie swego życia, że w sercu ma wieczną ranę, krwią broczącą... Czy myślisz, że jeżeli społeczeństwo da mu wkońcu satysfakcję i nożem gilotyny zetnie głowę sprawcy tych mąk piekielnych, będzie to wystarczające zadośćuczynienie za mękę całego życia? Jedna krótka chwila — za życie całe?
— Prawda, zgadzam się, że zadośćuczynienie to, że kara ta, będzie zbyt mała wobec ogromu przewinienia. Lecz cóż sprawiedliwość ludzka dać więcej może? przecież i sama ofiarność nie jest zdolna do bardziej spotęgowanego wymiaru kary. Mo-
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.