Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

zerwowanego. — Obok salonu, w którym się znajdowało cenne, w dniu tym, frontowe okno, przygotowany był pokoik sypialny, w którym na krzesłach porozkładane były najrozmaitsze kostiumy maskaradowe.
— Macie panowie wybór zupełny — rzekł hrabia, wskazując na ubiory — radziłbym wam jednak wziąć białe kostjumy pajaców, ze względu na to, że ślady gipsowych confetti najmniej na nich będą widoczne.
Ale d‘Epinay nie mógł myśleć o kostjumach. Pobiegł do okna, by zobaczyć, co się dzieje na placu Ludu. Zainteresowanie budziło w nim rusztowanie, oczywiście.
Było ono zupełnie już gotowe do wypełnienia swych zadań. W jednym jego rogu stał pień, w którym było utkwione ostrze katowskiego miecza, zaś dalej leżała olbrzymia maczuga.
Na schodach rusztowania d‘Epinay ujrzał dwóch pomocników kata, zajadających najspokojniej śniadanie, składające się z chleba, salcesonu i butelki wina.
Na ten widok Franciszek uczuł, że mu włosy powstają na głowie i pot zimny zrasza czoło.
Skazańcy byli umieszczeni, od wczorajszego wieczora, w pobliżu, w kościołku Najświętszej Panny, otoczonym bardzo liczną strażą. Podwójny szpaler karabinierów stał na drodze, wiodącej od kościołka aż do stóp rusztowania. Cały zaś plac był zapełniony tłumem, w którym nie brakowało kobiet i dzieci, na rękach matek nawet.
Tłum ten zachowywał się spokojnie, unosił się nad nim nieprzerwanie głuchy szmer, na który się składały: głośniej wymówione słowa, śmiech, wesołe wykrzykniki.
Nie bez słuszności powiedział hrabia, że egzekucja w Rzymie jest początkiem karnawału!
Nagle wszystko ucichło. Otworzyły się drzwi zamkniętego do tej chwili kościoła i rozpoczął się pochód. Naprzód szło bractwo pokutników, w długich oponach szarych, w formie worków, z otworami na oczy jedynie. Każdy z nich miał woskową, zapaloną świecę w ręku. Za pokutnikami postępował