Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

Albert stanął w powozie, sięgnął rękami do worków i ciskać zaczął gipsem na wszystkie strony.
Odtąd walka około nich nie zamierała ani na chwilę, zwłaszcza gdy wjechali w wielką, szeroką i piękną ulicę Wyścigów. Balkony pałaców tych na karnawał przyozdobione zostały bogatemi dywanami, zaś okna — w zieleń i kwiaty. Na balkonach tych i w oknach, widzieć było można kilkadziesiąt tysięcy osób z najwyższej arystokracji oraz bogatych cudzoziemców.
Kobiety przedziwnej piękności, które same przez się wystarczyłyby już do podniesienia wspaniałości zabawy, poprzechylane na balkonach i w oknach, sypią na powozy przejeżdżających wiązanki kwiatów, odbierając wzamian całe bukiety. Na ulicy tłum wesoły, śmiejący się, tańczący, tłum szalony, w najniedorzeczniejszych ubiorach, jak naprzykład: olbrzymie kapusty, toczące się zabawnie po bruku, ryczące głowy ośle na ludzkich tułowiach, psy na tylnych nogach chodzące... To znów maska Mefistofelesa, tam znów szatana, gdzieindziej bachantki, syreny, najady... Wszystko to razem pomieszane, a roześmiane i radosne.
Oto jaki jest karnawał rzymski.
Po jakimś czasie hrabia rozkazał zatrzymać powóz, a przepraszając swych gości, że ich opuszcza, pozostawił powóz do ich rozporządzenia.
Działo się to przed pałacem Rospoli. D‘Epinay podniósł oczy i w oknie hrabiego, przysłoniętem białą, z czerwonym krzyżem, draperją, ujrzał jakaś postać kobiecą.
— Gdy panowie nasycicie się już ruchem i zechcecie zostać tylko widzami zabawy, to proszę pamiętać, że okna moje są do ich rozporządzenia.
Zapomnieliśmy powiedzieć, że stangret hrabiego przebrany był za niedźwiedzia, zaś dwaj lokaje z tyłu siedzący za małpy. Maski były na sprężynach, które pozwalały na robienie najrozmaitszych grymasów.
Powóz szybko ruszył, gdyż Morcef bardzo naglił, intrygowany był bowiem przez pewne wieśniaczki, siedzące w powozie.