kich krajach na świecie, lecz tylko francuzi stają do walki na śmierć i życie, z uśmiechem na ustach!
Nie o tem jednak chciałem mówić, lecz o tem byś kiedyś raczył i ode mnie przyjąć jakąś przysługę. Pragnąłbym bardzo tego, bym mógł być ci, hrabio, kiedyś pożytecznym. Mój ojciec, hrabia Morcef, rodem z Hiszpanji, zajmuje wysokie stanowisko we Francji i Hiszpanji, siebie więc i wszystkich moich oddaję tobie, hrabio, na usługi.
— Przyznam się szczerze, że oczekiwałem jakiegoś dowodu wdzięczności od ciebie, panie hrabio. Ofiarę więc twoją przyjmuję z zadowoleniem. Nawet odrazu chciałbym cię prosić o jednę wielką łaskę.
— Doprawdy? Jakżeż jestem szczęśliwy! Proszę, powiedz, hrabio, jaką?
— Nie byłem nigdy w Paryżu, nie znam go i obawiam się pojechać tam, nie mając żadnych stosunków. Któżby mnie wprowadził tedy, nieznajomego, w ten świat blasków i potęgi? Teraz propozycja twa ośmiela mnie. To też byłbym ci wielce obowiązany, drogi panie hrabio de Morcef, (słowa te hrabia wymówił ze szczególnym naciskiem i uśmiechem), gdybyś zechciał, gdy przybędę do Francji, otworzyć dla mnie podwoje swego domu, przez które spodziewam się wejść w szeroki świat Paryża.
— O, panie hrabio! z największą rozkoszą — odpowiedział Albert — i tem chętniej (mój Franciszku, proszę cię, nie śmiej się ze mnie), że zostałem zawezwany do Paryża listownie z tego względu, że mają mnie tam wyswatać z panną, pochodzącą z domu, mającego bardzo rozległe stosunki w świecie paryskim.
— A więc związek małżeński już tam na ciebie czeka w Paryżu? — zapytał d‘Epinay.
— Tak jest. Gdy przyjedziesz do Paryża, panie hrabio, być może, że mnie powitasz już jako ojca rodziny. Będzie to doskonale harmonizowało z wrodzoną mi powagą, nieprawdaż? W każdym razie powtarzam, że ja i wszyscy mi bliscy będziemy duszą i ciałem panu oddani.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.