łać ostrożnie i zwolna. Na szczęście miałem owe tysiąc franków, które były przeznaczone dla brata.
Nie zabijałem więc Villeforta, aczkolwiek go widziałem na ulicach niejednokrotnie, lecz cierpliwie wyczekiwałem na dogodną sposobność. Przez trzy miesiące chodziłem śiad w śiad za Villefortem, aż nakoniec wyśledziłem, że jeździł on potajemnie do Auteuil. Tam przeto postanowiłem sobie załatwić me z nim porachunki.
— Śledząc go, już w Auteuil, stwierdziłem, że po przyjeździe powozem, podąża on pieszo, krążąc, do tego właśnie domu, w którym się teraz znajdujemy. Nigdy jednak nie wchodził frontowem wejściem, lecz temi oto małemi drzwiczkami, które pan widzisz w murze...
Monte Christo dał znak skinieniem głowy, że mimo ciemności furtkę tę widzi dokładnie.
— Pałac ten — ciągnął dalej opowiadanie swe Bertuccio — jak panu oświadczył to już odźwierny, należał do pana de Saint Meran, który mieszkał stale w Marsylji; letnia ta rezydencja, dobra dla mieszkańców Paryża, pozostawała niezamieszkałą i bezużyteczną. W pobliskich oberżach mówiono mi jednak, iż od jakiegoś czasu zamieszkiwała w pałacyku tym jakaś, nieznana nikomu, młoda wdowa, o której wiedziano to jedynie, że jest baronową.
W rzeczy samej, pewnego wieczoru, gdym przez mur zaglądał, spostrzegłem młodą i piękną kobietę, samotnie przechadzającą się po ogrodzie, bezustannie przytem spoglądająca w stronę tych małych drzwiczek, z czego wywnioskowałem, że oczekuje na Villeforta.
— Gdy się do mnie zbliżała, tak, że mimo ciemności byłem w stanie rozpoznać jej rysy, miałem możność przekonania się, że była młodą, piękną, wysmukłą blondynką, lat najwyżej osiemnastu. Dostrzegłem również iż była w odmiennym stanie, a nawet bardzo bliska słabości.
Gdy tak się jej przyglądałem, drzwiczki w murze otworzyły się i wszedł przez nie jakiś człowiek. Blondynka podbiegła ku
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.