Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/237

Ta strona została uwierzytelniona.

Christo, cofając się do przedsionka — chciałbym nabyć dobra w Normandji, koniecznie nad brzegiem morza, między Hawrem a Boulogne: warunek jeden, by w majątku tym był jakiś najmniejszy choćby port, jakaśkolwiek najmniejsza choćby przystań, gdzieby korweta moja znaleźć mogła schronienie. Statek wtedy musi być zawsze do wyjazdu gotowy. Korweta jest już w drodze do północnych brzegów Francji, wszak prawda?
— Tego samego dnia, gdyśmy wyjeżdżali z Marsylji, wypłynęła na morze.
— A jacht?
— Otrzymał rozkaz zatrzymania się w Kadyksie.
— No, a statek parowy?
— Znajduje się w Chalons.
— Gdy nabędziesz już dobra, pozakładasz pomiędzy Normandją a Paryżem, w odstępach dziesięciomilowych stacje na których dzień i noc czekać będą konie.
— Może być pan hrabia pewien, że stanie się zadość jego woli.
Hrabia wtedy wsiadł do powozu, który bardzo szybko stanął przed domem bankiera.
Danglars przewodniczył właśnie zebraniu akcjonarjuszy jednej z dróg żelaznych, gdy zawiadomiono go o przybyciu hrabiego Monte Christo. Sesja była już prawie na ukończeniu.
Gdy Danglars usłyszał nazwisko hrabiego, podniósł się natychmiast.
— Panowie darują — rzekł, zwracając się do zebranych, pomiędzy którymi było wielu członków Izby i Senatu — że muszę ich opuścić, lecz właśnie dom Thomson i French w Rzymie polecił mi hrabiego Monte Christo, otwierając mu na mój dom nieograniczony kredyt. Jest to polecenie tak niezwykłe, że aż śmiesznem się wydaje, to też muszę względem niego zachować pewną rezerwę, a przedewszystkiem poznać tego hrabiego. Możliwe bowiem, iż jest to tylko jakieś nieporozumienie.
Powiedziawszy to, skłonił się z miną nadętą i wyszedł, kierując swe kroki do najbogatszego salonu, białego ze złotem,