— Przy pańskich nawyknieniach i usposobieniu — rzekł Danglars — zajaśniejesz pan tak wielkim zbytkiem w stolicy, że nas, biednych miljonerów tylko, zaćmisz w zupełności.
A propos jednak, czy pozwolisz hrabio, bym cię przedstawił mojej żonie, baronowej Danglars?
Monte Christo skłonił się, na znak przyzwolenia.
Bankier zadzwonił, po chwili wszedł lokaj przybrany w nadzwyczaj bogatą liberję.
— Czy pani baronowa znajduje się w swych apartamentach? — zapytał pan domu służącego.
— Jest. Pani baronowa ma gości u siebie.
— Któż tam jest u pani baronowej?... Czy pan Debray? — zapytał Danglars dobrodusznie, co rozbudziło w Monte Christo śmiech wewnętrzny.
— Właśnie pan Debray został przez panią baronową przyjęty — odpowiedział lokaj.
Danglars skinął głową, a następnie rzekł do hrabiego.
— Lucjan Debray jest dawnym naszego domu przyjacielem; jest on sekretarzem osobistym ministra spraw wewnętrznych. Arystokratyczne są to stosunki! Moja żona, dodać muszę, jest z domu panną de Servieres, wyszła za mnie jako wdowa po pułkowniku, margrabim de Narbonne.
— Pana Lucjana Debray już miałem zaszczyt poznać u hrabiego Morcefa — rzekł w odpowiedzi Monte Christo.
— To pan już znałeś dawniej młodego wicehrabiego? — zapytał Danglars.
— Poznaliśmy się w Rzymie, w czasie karnawału.
— Ach, prawda, przypominam sobie — powiedział Danglars — zdaje mi się, że słyszałem coś o jakimś wypadku z bandytami...
— Pani baronowa oczekuje jaśnie wielmożnych panów — rzekł lokaj wchodząc.
— Pozwolisz hrabio, że pójdę pierwszy, ażeby panu wskazać drogę — powiedział Danglars z etykietalnym ukłonem.
— Zastosuję się do twych, panie baronie, wskazówek — odpowiedział niemniej grzecznie hrabia.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/243
Ta strona została uwierzytelniona.