Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/254

Ta strona została uwierzytelniona.

być jeszcze jakąś żywą zagadką, jakąś tajemnicą, którą zbadać pragnęłabym bardzo.
Edwardek mój w czasie całego wypadku zachowywał się jak bohater. Zemdlał wprawdzie, nie wydał jednak jednego choćby okrzyku, jednej łzy nie uronił. Powiesz zapewne, że miłość macierzyńska mnie zaślepia! Być może!
Nasza droga Walentyna przesyła jak najbardziej uprzejme ukłony Twej Eugenji. Co do mnie, to Cię ściskam z całego serca.

Elvira de Villefort.


P.S. Postaraj się, proszę Cię bardzo, byś mi ułatwiła bliższe poznanie tego olśniewającego, a mrocznego jednocześnie, hrabiego Monte Christo. —— Muszę zapoznać się z nim lepiej. Poproszę zresztą męża, aby pojechał do niego z podziękowaniem za uratowanie mego życia“.

Tak się skończyło pierwsze spotkanie pani de Villefort z hrabią de Monte Christo.
Wieczorem tego samego dnia wypadek powyżej opisany był już na ustach całego Paryża.
Albert opowiadał go swej matce, Debray — w salonach ministerstwa!... Nawet Beauchamp rozpisał się w swym dzienniku o całem zdarzeniu, w którem przedstawił egzotycznego miljonera, jako zbawcę dam z arystokracji.
Bardzo wiele osób, korzystając z okazji, posłało listy kondolencyjne pani de Villefort, by mieć następnie sposobność złożenia jej wizyty i usłyszenia czegoś nowego o elektryzującym Paryż nieznajomym.
Pan de Villefort, zgodnie z zapowiedzią Elviry, ubrał się w czarny tużurek, włożył białe rękawiczki, dał rozkaz, ażeby służba włożyła na siebie galową liberję, wreszcie wsiadł do karety i pojechał na pola Elizejskie, do pałacu hrabiego.