— Niech mnie Bóg od tego zachowa, był miał żartować z tego, co całe życie me stanowi. Przestraszyłem się jednak myśli, jaką wyraziłaś mi wczoraj, iż kiedykolwiek ktoś posądzić mnie może, że jestem złodziejem! to mogłoby ubliżyć mundurowi, który noszę. Więc z tych przyczyn właśnie i jedynie — kapitan spahisów przeobraził się w zwyczajnego ogrodnika.
— Cóż za niedorzeczność!
— Przeciwnie, jest to postępek bardzo rozsądny. Jestem teraz bezpieczny. Odszukałem właściciela tego placu i wydzierżawiłem go od niego. Teraz on należy do mnie i nie potrzebuję zakradaś się już do ogrodu, jak to dotychczas bywało. Obecnie codzień przychodzić tutaj będę, ażeby uprawiać moje jarzyny. A wiesz, ile zapłaciłem za to moje szczęście? Pięćset franków wszystkiego, w kwartalnych ratach, notabene!
Odtąd nikogo już obawiać się nie potrzebuję. Jestem bowiem u siebie, zaś w zysku mam to, iż w każdej chwili powiedzieć ci teraz mogę, jak bardzo cię kocham. Czy jednak dumy twej nie będzie obrażać, iż wyznanie podobne robi biedny robotnik w płóciennej bluzie?
Walentyna wydała lekki okrzyk zdziwienia.
— Ach, Maksymiljanie!... może to źle, może teraz zanadto będziemy wolni, może nasze szczęście nie będzie podobać się Bogu. może nadużyjemy naszej swobody i ta swoboda nas zgubi?
— Jak możesz tak mówić, przyjaciółko moja?! Od chwili, jak cię poznałem, cały oddałem się tobie, żadnej nie domagając się za to nagrody, prócz szczęścia, bym mógł ci służyć. Czy od chwili tej dałem ci możność żałowania, żeś słowu memu zaufała? Powiedziałaś mi, ukochana moja, że cię z panem d‘Epinay, wbrew woli twej, związano słowem, że ojciec twój związek ten postanowił i że życzy go sobie. Usunąłem się w jednej chwili i czekałem, że może Opatrzność zmieni tę decyzję twego ojca. Z oddali cię czciłem, wielbiłem i kochałem i odważałem się ci to mówić, bo wyczuwałem, że i ty kochasz mnie również.
— I to właśnie uczyniło cię zuchwalszym, Maksymiljanie.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/277
Ta strona została uwierzytelniona.