dziów i adwokatów i nie pośle ich gdzie na „Stracone pozycje“?
Widzisz tedy, droga przyjaciółko, iż obie strony są warte siebie. Ale jak się pan Danglars zachował wobec tego zdania pana prokuratora królewskiego?
— Roześmiał się tylko grubym i ordynarnym śmiechem, a po chwili obaj ci panowie wstali i wyszli z pokoju. Wówczas dopiero spostrzegłam, iż mój dobry dziadek był silnie wzruszony. Zwróciłam się więc do niego natychmiast, z zapytaniem, a wtedy wskazał mi on wzrokiem dziennik.
— Czego sobie życzysz, drogi dziadku?... zapytałam. — Jesteś widzę zadowolony? — Zamknął oko potwierdzająco.
— Czy z tego, co ojciec mój powiedział?
Jego wzrok pozostał nieruchomy.
— Więc z tego, że pan Morrel — nie śmiałam dodać: Maksymiljan — mianowany został kawalerem Legji honorowej?
Dopiero wtedy zamknął oko na znak potwierdzenia.
— Byłam wprost oszalała ze szczęścia, że dziaduś mój cieszył się wraz ze mną. Pokochałam go za to jeszcze bardziej.
— Zdumiewająca rzecz! — zawołał Maksymiljan — ojciec twój, nie znając mnie, uczuwa względem mnie nienawiść; dziadek zaś twój, który nie zna mnie również, cieszy się, iż otrzymałem order.
— Cicho — szepnęła Walentyna — uciekaj, bo nadchodzą!
Maksymiljan momentalnie pochwycił rydel do ręki i zaczął bez miłosierdzia znęcać się nad warzywami.
— Panienko!... panienko — rozległ się głos po ogrodzie — pani de Villefort prosi panienkę do salonu, gość bowiem przyjechał.
— Ktoż to taki?
— Wielki pan, jak powiadają, pan hrabia Monte Christo.
— Idę! — zawołała Walentyna.
— Rzecz szczególna — rzekł do siebie Maksymiljan, gdy Walentyna wraz z pokojówką znikła we drzwiach pałacu, — jakim cudem pan hrabia Monte Christo w tak krótkim czasie poznać się już zdołał z rodziną pana prokuratora królewskiego?
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/281
Ta strona została uwierzytelniona.