— Alboż to on gra na giełdzie? — zawołał żywo Debray — to pani Danglars jest takim nieustraszonym graczem.
— W takim razie ty, Lucjanie, który masz świadomość kruchości informacyj podobnego rodzaju, będąc u ich źródła, powinienbyś jej przeszkodzić — zauważył Morcef z uśmiechem.
— Eh! czyż ja bym mógł coś zdziałać w tym kierunku, jeżeli mąż nic zrobić nie mógł? — odpowiedział Debray. — znasz przecież charakter baronowej! Nikt, absolutnie, niema najmniejszego na nią wpływu; robi to tylko, co się jej podoba.
— Gdybym ja był na twojem miejscu — rzekł Albert — starałbym się chociaż o to, ażeby ją wyleczyć. Byłaby to wielka przysługa dla jej przyszłego zięcia.
— Jakim mógłbym to zrobić sposobem?
— Cóż łatwiejszego?!... Dałbym jej jednę, ale dobrą lekcję. Stanowisko twoje, jako sekretarza ministra spraw wewnętrznych, daje ci możność nietylko posiadania, ale i tworzenia wiadomości. Zaledwie usta otworzysz, ajenci giełdowi w lot stenografują twoje wyrazy. Otóż zrób tak, by pani Danglars poniosła kiedy stratę jakich stu tysięcy.
— Nic nie rozumiem — bąknął Debray.
— A przecież jest to rzecz bardzo prosta — odpowiedział Morcef — daj jej któregośkolwiek dnia jakąś informację bardzo sensacyjną, naprzykład, że Henryk IV był wczoraj u Gabrjela; wiadomość ta musiałaby podnieść kurs takich a takich papierów, zaś obniżyć wartość innych. Na podstawie tych pewnych, bo od ciebie wiadomości, pani Danglars ulokowałaby odpowiednio swe kapitały, no i poniosłaby straty, ponieważ nazajutrz Beauchamps napisałby w swym dzienniku „osoby bliskie ministerstwa spraw wewnętrznych rozsiewały wczoraj pogłoski z gruntu fałszywe, jakoby król Henryk IV miał być widziany onegdaj u Gabrjela: otóż jesteśmy upoważnieni do zawiadomienia czytelników naszych, że król Henryk IV od dwóch dni nie opuszczał, urzędowo przynajmniej, swych apartamentów, zaś jeżeli je opuszczał nawet (prywatnie) to tylko, by odwiedzić swą Ninon“.
Debray roześmiał się na całe gardło.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/308
Ta strona została uwierzytelniona.