jego synem będę czuwał, to znaczy: pozwolę robić synowi owemu wszystkie szaleństwa, jakie mu tylko do głowy przyjdą.
— Wybornie! — zawołał Morcef — jak widzę, hrabio, to byłbyś wymarzonym mentorem. A teraz widząc, że z mego obiadu istotnie nic nie będzie, żegnam cię! Zobaczymy się w niedzielę.
— Ale, ale!... Odebrałem wiadomość od Franciszka. Przesyła ci jak najbardziej uprzejme pozdrowienia. Pisze, że bez ciebie smutno jest w Rzymie, smutno i ciemno!
— Oho!... Widzę, że ten twój przyjaciel, vice-hrabio, zaczyna być moim wyznawcą?... Wyborny jest ten młodzieniec. Odrazu zrobił on na mnie jak najlepsze wrażenie, gdym to go poznał na bezludnej wyspie, wieczerzy poszukującego. Wszak jest on synem generała d‘Epinay, zamordowanego w 1815 roku przez bonapartystów... Wszak prawda?
— Tak jest. Jest on moim szczerym przyjacielem i bardzo go lubię, zwłaszcza, że i jego oczekuje niezadługo małżeńska niedola. A ma on do niej tak samo dużo chęci, jak i ja. Ale dosyć już tej pogawędki. Żegnam cię. Zechciej przedłożyć panu majorowi Cavalcanti me wyrazy radości, że zechciał zawitać do Paryża ze swymi miljonami i ze swym synem. A jeżeliby miał on zamiar pozostawienia swego potomka na stałe u nas, to powiedz mu, że wynaleźliśmy tutaj nawet dla niego synowę, damę doskonale ułożoną, wyniosłą, szlachetną i bogatą, a przytem godną jego rodu... z matki przynajmniej; z ojca mogłaby być... no! — baronówną! Jabym ci, hrabio, dopomógł w tem nawet.
— Jesteś niezrównany czasami, vice-hrabio, w swych powiedzeniach. Czy jednak na serjo chciałbyś się pozbyć swej baronówny?
— O, bardzo nawet!
— Pragnienie jest zapowiedzią myśli, ta — czynów. Kto wie, przeto?
— Hrabio!... Kochałbym cię jeszcze bardziej, gdyby tak przy twej pomocy, udało mi się przeżyć choćby tylko lat dziesięć jeszcze w kawalerskim stanie!
— Wszystko być może.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/313
Ta strona została uwierzytelniona.