staranne wychowanie. Łotry traktowali mnie jak w Azji traktują niewolników, których ich panowie kształcą na muzyków, tancerzy, doktorów, filozofów... aby następnie tem drożej ich sprzedać na rzymskiem targowisku.
Monte Christo uśmiechnął się z zadowoleniem. Nie spodziewał się aż tyle po panu Andrzeju Cavalcantim.
— Gdyby zresztą — dodał młodzieniec — w wychowaniu mem uderzały pewne braki, sądzę, że przez wzgląd na nieszczęście, które stało się udziałem mojem, powinienbym znaleźć pewne pobłażanie...
— Czyń pan tedy, mój hrabio, jak uważasz — odrzekł niedbale Monte Christo — jesteś panem siebie i swej woli, od ciebie więc zależy decyzja w tym względzie. Ja tylko upewnić cię mogę, że nikomu nie wspomnę o tych wypadkach. Historja twego życia to czysty romans, świat jednak, który uwielbia romanse, o ile są one w kolorowe okładki przybrane, rzecz dziwna! — nie wierzy tym wszystkim, w których żywa krew płynie.
Andrzej stracił nad sobą wszelką moc i przytomność. Był rozbity.
— Ja jednak — ciągnął dalej Monte Christo — jestem gotów służyć panu we wszystkiem.
— Przez wzgląd jednak na lorda Wilmora, który mnie polecił panu hrabiemu tak gorąco, — zaryzykował Andrzej odważnie — racz mnie pan wspierać.
— Zapewne — odpowiedział Monte Christo — tylko że lord Wilmor nie poinformował mnie najzupełniej, że młodość twoja, drogi panie Andrzeju, do tego stopnia była burzliwa. Nie żądam jednak od pana spowiedzi. Zresztą, jest tutaj ojciec pański, który przybył aż z Lukki, ażeby cię zobaczyć i w świat cię wprowadzić. Ujrzysz go pan za chwilę, może jest on cokolwiek szorstki i zaniedbany, jest to jednak rzecz bez znaczenia, zwłaszcza gdy się weźmie pod uwagę, iż człowiek ten przez lat dwadzieścia przebywał w austrjackiem wojsku. No, od austrjaków, jako od niemców, trudno przecież wymagać
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/019
Ta strona została uwierzytelniona.