Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/026

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ III.
PLAC PRZY OGRODZIE.

Zechcą nam czytelnicy darować, że ich powiedziemy raz jeszcze na plac, przylegający do ogrodów pałacu pana de Villeforta, gdzie spotkamy się ponownie z osobami już nam dawniej znajomemi.
W dniu tym Maksymiljan pierwszy stawił się na umówionem miejscu.
Poprzez kraty żelazne wpatrywał się w głąb ogrodu, w oczekiwaniu, czy nie usłyszy szelestu jedwabnej sukni, czy nie ujrzy ukochanej?
Pożądany i oczekiwany szmer dał się słyszeć, lecz zamiast Walentyny, ujrzał dwie osoby z cienia się wyłaniające.
Odwiedziny pani Danglars i Eugenji były przyczyną tego opóźnienia. Młoda dziewica przeto, by nie zrobić zawodu ukochanemu, zaprosiła pannę Danglars do ogrodu, chcąc tym sposobem dać znać Maksymiljanowi, że opóźnienie zdarzyło się nie z jej winy.
Młodzieniec to zrozumiał i doznał ulgi w sercu.
Walentyna przechadzała się nieprzerwanie na odległość głosu, tak iż Maksymiljan mógł ją nietylko słyszeć ale i widzieć, zaś za każdym razem, gdy mijała kratę, rzucała spojrzenie, którego jej towarzyszka dostrzec nie mogła, mające mówić młodzieńcowi: „Przyjacielu, bądź cierpliwy, widzisz przecież, że nie moja w tem wina!“
Maksymiljan uspokoił się też zupełnie i z zachwytem przy-