w tem coś jakby nadprzyrodzonego, co wielką we mnie budzi ufność i zdaje mi się, że hrabia ułożył to spotkanie z całą świadomością, iż mieć to może dla mnie następstwa korzystne. Czasami wydaje mi się, iż odgadł moją miłość, i że się nią cieszy.
— Mój najlepszy przyjacielu — odpowiedziała Walentyna — wierzaj mi, iż zaproszenia te — to prosty przypadek jedynie. Mój ojciec, zresztą, który nigdzie nie bywa, już był postanowił nie przyjąć zaproszenia, lecz decyzję tę zmieniła pani de Villefort, która wprost pała chęcią bliższego zapoznania się z tym nababem. To też po raz pierwszy, jak się znamy, głos twój nie znalazł w mojem sercu echa, zdanie twoje — nie jest mojem zdaniem. I jeżeli nie masz żadnych innych argumentów na poparcie twierdzenia twego...
— Mam jeszcze jeden — odezwał się Maksymiljan, po chwili wahania. — Lecz przyznać muszę i zgóry cię uprzedzić, że wydać ci się on może bardzo nieuzasadnionym, bardzo niedorzecznym.
— Tem gorzej — rzekła z uśmiechem Walentyna — lecz wyjaw-że mi nakoniec ten swój argument.
— Spojrzyj pomiędzy te zarośla. Czy widzisz tego rumaka, na którym przyjechałem?
— Wspaniałe zwierzę!
— Jest to koń, wierzaj mi, bardzo wielkiej wartości, a co za tem idzie — i jego cena jest odpowiednio wielka. Mój zaś majątek jest bardzo skromny, przytem ja sam mam być dosyć rozsądnym, jak powiadają, człowiekiem, nie mógłbym więc nigdy pozwolić sobie na podobny zbytek, jak posiadanie takiej wartości konia. A jednak on jest moim. Zaś jakim się to stało sposobem? — zaraz ci opowiem. Otóż pewnego dnia, w Tattersalu ujrzałem raz przepysznego konia, tego właśnie. Nazywał się Medeach. Pytam o cenę, odpowiadają mi, że 45,000 franków. Domyślasz się, że suma ta w oczach mych wszystkie zalety tego konia przyćmiła w zupełności.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/033
Ta strona została uwierzytelniona.