Ta strona została uwierzytelniona.
Wzrok paralityka trwał w swej nieruchomości, jakby wyrażał:
— Wola moja jest niezłomna.
— Widzę, że pan masz zamiar wyrządzić nam jakąś krzywdę.
— Ponieważ pan mój — odezwał się wtedy stary sługa, ze zwykłym sobie uporem — domaga się notarjusza, więc po niego idę.
Stary sługa tylko w panu Noirtier uznawał swego pana.
— Tak jest, żądam notarjusza — mówił bez zmiany nieruchomy wzrok starca.
— A więc niechże ten notarjusz przyjdzie — powiedział pan de Villefort — śmieszna to jednak będzie scena.
— Mniejsza o to — rzekł stary sługa — moją rzeczą jest spełnić rozkaz mego pana, a wszystko inne nic mnie nie obchodzi.
I ze słowy temi wyszedł z pokoju.