Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/082

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ IX.
OBIAD.

Pan prokurator królewski zlekka zadrżał, gdy ręka pani Danglars spoczęła na jego ramieniu, jednak pozornie obojętnie, aczkolwiek tłumiąc wzruszenie, poprowadził swą damę do sali jadalnej.
Gdy zasiedli przy stole, pan de Villefort miał po prawej stronie panią Danglars, zaś po lewej stronie Morrela; hrabia siedział pomiędzy panią de Villefort, a Danglarsem, Debray znalazł się pomiędzy panami Cavalcanti, nakoniec Chateau Renaud miał miejsce pomiędzy panią de Villefort a Morrelem.
Uczta była wspaniała. Moc owoców przedewszystkiem w chińskich wazach i na japońskich paterach. Najrzadsze ptaki, ryby, nieznane i niezmiernej wielkości, homary, langusty, ostrygi, najwytworniejsze wina.
Było to coś nakształt uczty Apicjusza, danej paryżanom, którzy dobrze to rozumieli, że można wydać tysiące luidorów na obiad dla dziesięciu osób, ale w takim wypadku jedynie, gdy, jak u Kleopatry, pić się będzie rozpuszczone w winie perły, lub też, jak u Wawrzyńca Medyceusza — roztopione złoto.
Monte Christo zauważył to ogromne zdziwienie i zaczął się śmiać.
— Ależ w tem niema nic tak dziwnego, — powiedział wreszcie — poprostu nie lubię chodzić utartym torem, no a że