— Jak wróci, proszę mu oddać ten bilet i ten zapieczętowany pakiet. Wieczorem, o godzinie 8-mej spodziewam się, że ksiądz Bussoni będzie w domu?
— Będzie napewno.
Przybyły oddalił się, o godzinie ósmej powrócił jednak, a, gdy mu otworzono, wszedł do wnętrza, przyczem miał możność stwierdzenia, z zewnętrznych znak uszanowania, jakiemi go przyjął służący, iż jego list wywarł skutek.
— Ksiądz czeka w bibljotece — zakomunikował służący przybyłemu.
Nieznajomy po schodach, bardzo nierównych notabene, udał się na górę i wszedł do wskazanego pokoju, w którym stała na stole niewielka lampa, przyczem jej światło padało na stół jedynie, i ujrzał przed sobą księdza w sukni zakonnej i z głową zakapturzoną, jak to było zwyczajem mnichów średniowiecza.
— Czy mam honor mówić z księdzem Bussoni? — zapytał przybyły.
— Tak jest, panie, Pan zaś przychodzi od pana Bovilie, dawnego intendenta więzień, w imieniu prefekta policji?
— Tak, panie, jestem ajentem bezpieczeństwa, policji paryskiej — odpowiedział niepewnym głosem przybyły, przyczem na jego twarz wystąpił silny rumieniec.
Ksiądz włożył wielkie okulary, które mu zasłaniały nietylko twarz, ale i skronie, następnie usiadł, gestem zapraszając przybyłego, by uczynił to samo.
— Słucham pana — rozpoczął ksiądz rozmowę, dość czystą francuszczyzną, lecz z usilnym akcentem włoskim.
— Zlecenie, którego się podjąłem — zaczął mówić przybyły — jest kwestją zaufania, tak dla tego, który go dopełnia, jak i dla tego, który je powierzył.
Ksiądz skłonił się w milczeniu.
— Nieskazitelność wasza, ojcze duchowny, jest znana prefektowi policji, to też zwraca się on do pana w kwestji dotyczącej bezpieczeństwa publicznego. Spodziewamy się, iż żadne związki przyjaźni, ani inne względy nie okażą się zdolne do
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.