Na skinienie prokuratora pojazdy zbliżyły się do siebie i taka przez drzwiczki zawiązała się rozmowa:
— Sądzę, iż będzie pani dziś na balu u pani de Morcef? — zapytał de Villefort.
— Zapewne nie — odpowiedziała zapytana — ponieważ jestem trochę cierpiąca.
— Byłoby to źle widziane — odpowiedział Villefort wtedy, ze znaczącem spojrzeniem — jest koniecznością, ażeby widziano panią na tym balu.
— Ha, w takim razie postaram się być.
Na tem rozmowę zakończono i powozy znów się rozłączyły.
Zgodnie ze wskazówką, daną przez Villeforta, pani Danglars zjawiła się na balu, czarując wszystkich nietylko wspaniałością swej urody, ale i bogactwem toalety.
Gdy baronowa stanęła na progu salonu, hrabina de Morcef wysłała syna na jej powitanie.
Posłuszny rozkazowi matki, Albert podszedł do baronowej, powiedział parę słów uprzejmych, wyraził podziw dla jej olśniewającej toalety, wreszcie, podawszy jej ramię, zaprowadził na miejsce, jakie sobie zechciała wybrać, a następnie rozejrzał się dookoła.
— Zapewne upatruje pan mej córki? — z uśmiechem zapytała baronowa.
— Przyznam się szczerze, że tak — odpowiedział — byłabyś pani tak okrutną, by jej nie wziąć ze sobą?
— Niech się pan uspokoi, opóźniła jedynie swe wejście do salonu, gdyż spotkała pannę de Villefort i z nią się zatrzymała. Oto idą właśnie w białych sukienkach obydwie, jedna z bukietem konwalij, a druga róż blado różowych. Ale i pan zechciej mi powiedzieć, czy hr. Monte Christo również będzie na balu?
— Dwudziesta trzecia! — zawołał, śmiejąc się, Albert.
— Co znaczy ten wykrzyknik?
— Znaczy — odpowiedział, nie przestając się śmiać, wice-hrabia — że pani jesteś dwudziestą trzecią osobą, która mi za-
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.