odprowadzić na miejsce wiecznego spoczynku doczesne szczątki zmarłych arystokratów.
W jednym z powozów, — Beauchamp, Debray, Albert, de Morcef i Chateau Renaud rozprawiali z ożywieniem o tym niezwykłym wypadku nagłej prawie śmierci.
— Nie minął rok jeszcze — mówił Chateau Renaud — jak widziałem panią de Saint Meran w Marsyljii; powracałem wtedy z Algieru, a widząc ją miałem wrażenie, że żyć ona będzie do lat stu conajmniej, do tego stopnia zdawała się być zdrową, ruchliwą i pełną sił żywotnych. Ileż lat mieć ona mogła?
— Siedemdziesiąt — odpowiedział Albert — tak mi przynajmniej mówił Franciszek. To też nie wiek ją zabił, lecz zgryzota, jaka ją ogarnęła po śmierci margrabiego.
— Jaka jednak była ostateczna przyczyna tej śmierci? — zapytał Debray.
— Zdaje się, że zapalenie mózgu, czy też apopleksja.
— Apopleksja? — odezwał się Beauchamp — ależ to rzecz absolutnie nie do uwierzenia. Pani de Saint Meran była przecież osobą małego wzrostu, szczupła i raczej nerwowa, aniżeli krwista. No, a osoby tego typu na apopleksję umierają niezmiernie rzadko.
— Bez względu na to co było przyczyną śmierci margrabiny, panna de Villefort, tem samym i przyjaciel nasz, Franciszek d‘Epinay, odziedziczają olbrzymi majątek.
— Fortuna ta podwoi się jeszcze z chwilą śmierci starego Noirtiera.
— O, to jeszcze nieugięty starzec — zrobił uwagę Beauchamp — to stary republikanin z 1794 roku, ten sam, który w roku 1813-m miał odwagę powiedzieć Napoleonowi: „Najjaśniejszy Panie!... zbliżasz się do upadku, ponieważ cesarstwo twe jest, jak młoda łodyga nazbyt wzrostem wybujała; wróć więc pod skrzydła rzeczypospolitej. Damy krajowi nową i dobrą konstytucję, a ja ci, Najjaśniejszy Panie, ręczę wtedy za świeżą, liczącą pół miljona armję i przepowiadam nowe Austerlitz i Marengo. Ideje nie zamierają, chociaż zdają się
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.