Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VI.
PROTOKUŁ.

Noirtier czekał już na gości, ubrany w czarny strój wizytowy.
Gdy trzy oczekiwane osoby weszły do jego pokoju, paralityk spojrzał na drzwi, a wtedy Wawrzyniec zamknął je natychmiast.
— Pamiętaj — szepnął de Villefort do Walentyny, która aż drżała cała z radosnej nadziei — pamiętaj, że gdyby pan Noirtier chciał ci objawić cośkolwiek takiego, co mogłoby zerwać twe małżeństwo, to ja, ojciec, zabraniam ci go rozumieć.
Walentyna przyjęła słowa te w milczeniu.
Wtedy de Villefort zbliżył się do ojca i rzekł:
— Oto jest pan Franciszek d‘Epinay — powiedział — którego pragnąłeś mieć u siebie, a który posłuszny twemu wezwaniu, przybył do ciebie! Pragnęliśmy wszyscy oddawna spotkania tego i byłbym niewymownie szczęśliwy, gdyby chwila ta dowiodła, jak bardzo sprzeciwianie się twe związkowi temu było bezzasadne.
Noirtier na słowa te odpowiedział spojrzeniem, które przejęło dreszczem Villeforta.
Następnie patrzeć zaczął na Walentynę, a gdy ta się doń zbliżyła, utkwił wzrok w szufladzie biurka.
— Mam otworzyć tę szufladę, czy tak, dziaduniu?
— Tak.
Wtedy panna de Villefort spełniła dany jej rozkaz, przyczem ujrzano, iż w szufladzie się znajdowały jakieś papiery,