Przy beczkach postawił ojciec najwierniejszego ze służby swej, Selima.
Dzień i noc czuwał on z lontem zapalonym, a miał rozkaz wysadzenia wszystkiego w powietrze, na pierwszy znak ojca.
Nie pamiętam, jak długo żyliśmy w tej niepewności śmierci i życia, wiem, iż trwało to bardzo długo. Nakoniec dnia pewnego o brzasku, ojciec posłał po nas, a gdyśmy przybyły do niego, rzekł do matki.
— Czas niepewności naszej, Vasiliko, dziś się kończy, dziś przyjdzie firman sułtana i los mój się rozstrzygnie. Albo wrócimy do Janiny, albo będziemy dalej uciekać.
— A jeśli nam uciec nie pozwolą? — zapytała matka.
— Bądź spokojna — odpowiedział na to ojciec z uśmiechem — Selim z zapalonym lontem przy prochach gwarantuje mi to. Służba moja możeby i była bardzo rada, gdybym tak zginął, lecz nie ma ochoty wraz ze mną umierać.
I tak zasiedliśmy wszyscy troje u wejścia do jaskini, w oczekiwaniu na posłańca. Nagle uczułam iż ojciec drgnął gwałtownie. Ogarnęła mnie trwoga. Ojciec pochwycił lunetę, spojrzał, a po chwili rzekł stłumionym głosem:
— Pięć łodzi płynie ku naszemu schronieniu.
Wstał, chwycił za broń i podsypał prochu do pistoletów.
— Vasiliko — rzekł do matki mojej z drżeniem — zbliża się chwila, która zadecyduje o losie naszym; za pół godziny mieć będziemy odpowiedź sułtana. Lecz teraz oddal się wraz z córką naszą w głąb podziemi.
— Ja cię nie opuszczę, panie mój — zawołała matka — jeżeli ty masz umrzeć i ja pragnę z tobą zginąć.
— Idź do Selima! — rzekł wtedy mój ojciec.
— Żegnam cię, panie! zawołała z głośnem łkaniem moja matka.
— Odprowadźcie Vasilikę w głąb podziemi — wydał rozkaz straży ojciec mój.
I tak odeszła moja matka. Ja, o której zapomniano, podbiegłam wtedy do ojca, który, ujrzawszy mnie, ucałował gorąco.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/228
Ta strona została uwierzytelniona.