Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/007

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ IV.
D.

O godzinie ósmej rano Albert wpadł do Beauchampa, jak piorun i jak błyskawica.
Dziennikarz, aczkolwiek szykował się właśnie do kąpieli, wyszedł do niego natychmiast.
— Biedny przyjacielu — rzekł — czekałem na ciebie. Opowiem ci wszystko, co się tutaj działo.
I zaczął opowiadać to, co my tutaj w strzeszczeniu podamy naszym czytelnikom.
Artykuł, w poprzednim rozdziale przytoczony, podał przedewszystkiem organ rządowy, co jeszcze większej nadawało doniosłości całej sprawie. Beauchamp był właśnie przy składaniu, gdy mu artykuł ten wpadł w oczy. Posłał natychmiast po dorożkę i pojechał do redakcji ministerjalnego dziennika.
Bez względu na to, iż wyznawał zasady przeciwne zasadom redaktora organu urzędowego, był jednak jego przyjacielem.
Gdy wszedł do niego, trzymał on w ręku swe własne pismo i rozkoszował się własnym artykułem o cukrze z buraków.
— Chwała Bogu — rzekł Beauchamp. — Trzymasz właśnie w ręku ostatni numer swego dziennika, nie będę miał potrzeby zbyt obszernie mówić, co mnie tu sprowadza.
— Czy nie jesteś wypadkiem za cukrem z trzciny? — zapytał redaktor.
— Bynajmniej! jest to dziedzina wiedzy absolutnie, mi nie-