lenie wyjścia, by przywieźć z domu dokumenty, stwierdzające iż jego służba w armji Ali Telebena była nieskazitelna.
Beauchamp opowiedział przyjacielowi to wszystko, przyczem Albert słuchał go z martwą twarzą, gdyż miał już świadomość, iż jego ojciec był winnym istotnie, to też zapytywał się w duchu samego siebie, jakim sposobem jego ojciec starać się będzie o to, by próbować oczyścić z zarzutów.
— No i cóż potem się stało? — zapytał Albert po chwili ciężkich rozmyślań.
— Mój drogi — odpowiedział dziennikarz ze smutkiem w głosie — bardzo ciężkie to zadanie zdawać ci relację z dalszego ciągu sprawy. Uzbrój się jednak w odwagę i moc ducha, bo ciężko ci będzie wszystkiego wysłuchać.
Albert, po usłyszeniu tych słów przeciągnął dłonią po zwilgotniałem czole, lecz skupił się w sobie i rzekł:
— Mów, przyjacielu, czuję się dość silny.
— Rozpoczęcia rozpraw oczekiwali wszyscy z najwyższą niecierpliwością. Cała Izba była w komplecie.
Hrabia Morcef przybył na salę punktualnie o godzinie ósmej i stanął w jej drzwiach z papierami w rękach. Twarz miał spokojną, chód zwykły, wojskowy, a więc sztywny nieco. Jego mundur jeneralski na wszystkie był zapięty guziki.
Wejście to jaknajlepsze sprawiło wrażenie; wybrana przez ogół senatorów komisja do rozpatrzenia się w dowodach była dla niego usposobiona jak najżyczliwiej. Kilku panów zbliżyło się nawet do przybyłego i z szacunkiem go powitało.
W tejże chwili wszedł woźny i oddał jakiś list przewodniczącemu.
— Masz pan głos, hrabio de Morcef — rzekł przewodniczący, otwierając podany list.
— Ojciec twój rozpoczął mówić — ciągnął dalej swe opowiadanie Beauchamp — i mogę cię zapewnić, Albercie, iż bronił się doskonale, ujawniając tem swe olbrzymie zdolności. Przedstawił dowody, wskazujące niezbicie, iż Ali Teleben aż do ostatniej chwili darzył go swem bezgranicznem zaufaniem. Pokazał pierścień, którym Ali Pasza pieczętował wszystkie
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.