Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

mam świadka, któryby mógł zaświadczyć o prawdzie mych słów, lecz i oskarżenie nie ma go również.
— Sądźcie mnie teraz, panowie, wydajcie wyrok! Weźcie jednak pod uwagę, że całe oskarżenie to tylko oszczerstwo. Zaś błotem próbują obrzucić zawsze tych, którzy się wydźwignęli ponad szary tłum, najczystszych nawet. A teraz — sądźcie mnie panowie. Skończyłem.
Gdyby sprawa poszła wtedy pod głosowanie, to powtarzam, ojciec twój, Albercie, byłby opuścił Izbę oczyszczony z zarzutów.
Przewodniczący zarządził jednak inaczej; przemówił mianowicie w te słowa:
— Panowie i ty, hrabio, pozwolicie może, by stanął przed wami świadek, który sam się zgłasza, a który, w co nie wątpię, zaświadczy o niewinności hrabiego w sposób jak najbardziej oczywisty, zupełnie już pewny. Oto jego list, jaki przed chwilą otrzymałem.
Morcef, po usłyszeniu tych słów, nerwowo zgniótł trzymane w ręku papiery i nie wypowiedział swego zdania, natomiast cała Izba, jednogłośnie, poprosiła przedewszystkiem o odczytanie listu, którego treść była następująca:
„Wysoka Izbo! Mam możność przedstawienia Komisji Śledczej, wybranej dla zbadania, jak sobie poczynał w Epirze pan generał hrabia de Morcef, dowody stanowcze. Byłem przy śmierci Ali Paszy; wiem, co się stało z jego żoną, Vasiliką i córką Hayde. Jestem więc na rozkazy Komisji i proszę, by zechciała mnie przesłuchać. Czekam w przedsionku Izby“.
— I któż jest ten świadek, a raczej ten mój nieprzyjaciel? — zapytał hrabia zmienionym głosem.
— Dowiemy się niezadługo — odpowiedział przewodniczący. — Czy Izba zgadza się na przesłuchanie świadka?
— Tak jest, zgadzamy się — zawołano jednogłośnie.
Przewodniczący przywołał portjera i zapytał go:
— Kto tam oczekuje w przedsionku.
— Jakaś dama w towarzystwie służącego.