scy trzej Fernandowie nie przeobrazili się następnie w jenerał-porucznika Fernanda, hrabiego de Morcefa, para Francji?...
— O!... zakrzyknął Morcef, zraniony słowami hrabiego do żywego — o, nikczemny, który mi przypominasz wszystkie czarne karty historji życia mego, o jasnych zapominając, i to w chwili, gdy niezadługo padnę może z twojej ręki. Wiem ja dobrze, żeś wyśledził, wybadał, wywęszył całą przeszłość moją... Może jednak, mimo to wszystko, więcej zasług, czci, godności, dostojeństwa... jest we mnie, aniżeli w tobie, awanturniku nikomu nieznany, a złotem i brylantami okryty!...
W Paryżu każesz się tytułować hrabią de Monte Christo, we Włoszech — nazywają cię marynarzem Sindbadem, gdy ty sam o sobie mówisz, że jesteś lordem Vilmorem... Na Malcie znów zwą cię... nie pamiętam już jak?... Kim istotnie jesteś? — nikt nie wie. Przed tym śmiertelnym pojedynkiem domagam się byś powiedział swe prawdziwe imię i nazwisko, abym zatapiając szpadę w twem sercu, wiedział, kogo zabijam.
Gdy Monte Christo usłyszał to wezwanie, zbladł okropnie, oko zapaliło się straszliwym płomieniem. Bez słowa odpowiedzi zniknął w przyległym pokoju, zrzucił surdut, kamizelkę, koszulę nawet... wkładając bluzę marynarza, zaś na głowę czapkę frygijską, z pod której wydobywały się niesforne, długie pukle czarnych własów.
Tak ubrany, wyszedł do Morcefa, z rękoma na krzyż złożonemi, majestatycznym krokiem zbliżając się do jenerała, który teraz dopiero zrozumiał, co znaczyło to jego zniknięcie. Uczuł, że nogi się pod nim chwieją i zęby szczękają w niesamowitej trwodze.
— Fernandzie — krzyknął majtek — ze stu imion moich jedno ci, już prawdziwe, powiem, lecz jak gromem niem uderzę! Lecz ty je odgadujesz, już je sobie przypominasz!? Bo mimo całej męki minionych lat, mimo bólu i cierpienia, ukazuję ci twarz niezmienioną, twarz, którą triumfująca zemsta odmłodziła, twarz, którąś widywał z pewnością w gorączkowych snach, pełnych obłędnego strachu, od chwili, gdy zawarłeś śluby... z Mercedes, moją narzeczoną.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/063
Ta strona została uwierzytelniona.