pytuję więc wyraźnie: czy sam rozgłos faktu, iż wziąłeś owe trzy miljony, mógłby ci dopomóc do wyjścia z przykrego położenia.
— Jestem prawie pewien tego.
— Czy mógłbyś wypłacić panu Cavalcantiemu owe pół miljona zagwarantowane w intercyzie?
— Dostanie je natychmiast do rąk, gdy tylko powróci od urzędnika cywilnego, po podpisaniu aktu.
— W takim razie — dobrze, jestem gotowa ów akt ślubny podpisać również. Przecież po jego podpisaniu będę nie mniej wolna i niepodległa, jak teraz?
— Więc podpiszesz? Dziękuję ci za to. Lecz ty coś zamierzasz?
— A!... przepraszam, to jest moja tajemnica. Czemżesz byłabym wyższą, gdybym, znając twoją tajemnicę, powierzyła ci własną?
Danglars przygryzł wargi.
— Czy zechcesz poskładać wizyty nieodzowne w podobnych wypadkach?
— Dobrze.
— I za trzy dni podpiszesz akt ślubny?
— Podpiszę. A teraz myślę, że rozmowa nasza jest już skończona, prawda?
Danglars skinieniem głowy potwierdził, iż istotnie nie ma już nic więcej do powiedzenia swej córce w chwili, gdy wkroczyć ma ona na nowe tory życia.
W pięć minut później z saloniku panny Danglars dały się słyszeć tony fortepianu, wywoływane paluszkami panny d‘Armilly i głos Eugenji, opiewającej przekleństwo Desdemony.
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/085
Ta strona została uwierzytelniona.