Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XXIII.
CMENTARZ PERE LACHAISE.

Dzień, w którym odbywał się pogrzeb Walentyny, był prawdziwie już jesienny, pochmurny i mglisty. Od czasu do czasu ponad drzewami przewiewał wiatr, nie mroźny jeszcze, lecz już zabójczy dla pożółkłych liści, które odrywał od gałęzi i rozwiewał po bulwarach, lub rzucał wprost w błoto.
Pan de Villefort uważał cmentarz Pere Lachise za jedyne miejsce wieczystego spoczynku, godne przyjęcia ludzi rodów arystokratycznych.
Na tym właśnie cmentarzu znajdował się jego grób familijny, który zajmowali członkowie jego rodziny.
Na największej płycie czarnego marmuru, tego wspaniałego grobowca, wyryte były złotem słowa: „Grób rodziny de Villefortów i de Saint Meranów“. Zaś w piwnicach grobu stały już metalowe trumny ze zwłokami biednej Renaty i jej rodziców, a teraz przybyć miała do ich grona czwarta trumna, z ciałem Walentyny.
Ku cmentarzowi Pere Lachaise tedy kierował się świetny orszak z przedmieścia św. Honorjusza. Przeszło sto pięćdziesiąt pojazdów posuwało się powoli za wozem żałobnym, tuż za którym szło pieszo do tysiąca osób.
W pobliżu rogatki paryskiej kareta hrabiego de Monte Christo, w cztery kare konie zaprzężona, dogoniła orszak pogrzebowy. Hrabia wysiadł i wszedł w tłum, pieszo postępujący za karawanem.