około godziny dziesiątej zrana, a w parę minut zaledwie potem przyjechała i tajemnicza czarna dama, która z jeszcze większym, niż zazwyczaj pośpiechem wpadła do mieszkania.
Gdy się tylko zamknęły za nią drzwi mieszkania, dama ta krzyknęła, będąc jeszcze w przedpokoju:
— Ach, Lucjanie, mój przyjacielu!
Odźwierny po raz pierwszy dowiedział się wtedy wypadkowo, iż jego najlepszemu lokatorowi jest Lucjan na imię. Że jednak był on wzorem odźwiernych, więc przyrzekł sobie, że nawet swej rodzonej żonie słowa o tem nie piśnie.
Baronowa Danglars, bo ona to była, jak czytelnicy nasi sami już domyślili się zapewne, weszła tymczasem do saloniku ze słowami:
— Lucjanie!... powiedz mi, czy mogę liczyć na ciebie?
— Ależ bezwątpienia, Herminjo droga, czyż mnie jeszcze nie znasz? — odpowiedział Debray. — Ale o cóż to idzie? Bilet twój, jaki otrzymałem przed godziną nabawił mnie ogromnej trwogi.
— Okropny, Lucjanie, wypadek! Okropny! Pan Danglars dziś w nocy opuścił Paryż i to bez zamiaru powrotu. Zostawił list zaadresowany do mnie. Masz go tutaj, czytaj!
I baronowa podała Debrayowi list rozpieczętowany.
Biedny, bo przez męża opuszczony, kochanek, poniewoli, z drżeniem wziął list do ręki i czytać zaczął:
„Gdy list ten znajdzie się w twych rękach, męża twego nie będzie już w Paryżu, więc ty — będziesz jakby wdową. Nie bierz tego jednak ze strony zbyt tragicznej, nie krzycz zwłaszsza, bo kobiety krzyczące zawsze przedstawiają odrażający widok. — I nie goń mnie, bo musiałabyś wybrać jedną z czterdziestu dróg, jakie prowadzą przez granicę Francji.
Dlaczego to uczyniłem? Zaraz ci to wytłumaczę.
Dziś rano zaskoczyła mnie wypłata, bardzo niespodziewana, sumy pięciomiljonowej, którą uskutecznić musiałem. Około południa zaś miałem drugą wypłatę sumy takiej samej. Kasa
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/173
Ta strona została uwierzytelniona.