Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

już od pewnego czasu, to też, gdy dziś zostałem zawezwany twym nagłym biletem, zabrałem ze sobą nietylko papiery, ale i gotówkę. Oto jest tutaj czek na trzy miljony, zaś pozostałe sześćset dwadzieścia tysięcy w asygnatach.
Pani Danglars bez jednego słowa, którego z pewnością wymówić nie mogła, gdyż dusiły ją łzy, wzięła niedbale ze stołu bilety bankowe i wtłoczyła je na dno woreczka, z przekazem jedynie, ze względu na to, iż opiewał on na sumę trzech miljonów, postąpiła nieco oględniej; złożyła go starannie, a następnie ukryła pod stanikiem na piersiach.
Gdy się z tem załatwiła, podniosła się z krzesła i stanęła blada, wyniosła, zawsze jeszcze piękna, czekając na jedno choćby cieplejsze słowo byłego kochanka, lecz czekała napróżno.
— Jest pani bogata — rzekł Debray — boć przecie oprócz tej sumy masz jeszcze swój posag w banku. Jeżeli jednak fortuna ta zdawałaby ci się zbyt małą, to możesz zażądać ode mnie pożyczki bezterminowej chociażby, nie przewyższającej wszelako sumy trzech miljonów stu dwudziestu tysięcy franków, gdyż więcej nie posiadam. Czynię to przez wzgląd na przeszłość, która... minęła już dla nas bezpowrotnie, niestety.
Wargi baronowej, gdy usłyszała te nielitościwe słowa, zbielały.
— Bardzo panu dziękuję za tak łaskawie uczynioną propozycję — nie spodziewałam się po panu aż tyle.
Lucjan Debray podziękował pełnym głębokiego szacunku ukłonem za tak pochlebną ocenę swej osoby.
Pani Danglars, widząc ukłon ten, zorjentowała się nakoniec, iż niczego już nie może spodziewać się od swego byłego kochanka, przypomniała więc sobie w tym momencie błękitną krew, która płynęła w jej żyłach i wyszła z dumnie podniesioną głową, w całym majestacie obrażonej dumy, jak królowa, zagniewana na swych ministrów.
— No!... zawołał głośno do siebie Debray, gdy drzwi zamknęły się za baronową — ładnie mnie urządzić chciała ta kokotka z powołania, której ślepy los rolę matrony kazał odgrywać! Poszedłbym o zakład, iż z Paryża nie wyjedzie; za-