Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XXVIII.
AKT OSKARŻENIA.

Panowie sędziowie zajęli swe miejsca wśród głębokiej ciszy.
Pan de Villefort, będący głównym przedmiotem nietylko ogólnej uwagi, ale i uwielbienia, ze zwykłym mu spokojem zajął swe miejsce na fotelu prokuratora, a następnie pewnym wzrokiem rozejrzał się dokoła.
Wszyscy ze czcią wpatrywali się w tę postać wyniosłą i twarz, która zdawała się być uosobieniem samej sprawiedliwości.
Z pewnym rodzajem trwogi spoglądano na tego budzącego postrach człowieka, którego posłannictwem było przemawiać zawsze i tylko — w imieniu prawa.
— Niech żandarmi wprowadzą oskarżonego — wydał rozkaz prezes, gdy już się uciszyło na sali.
Wtedy oczy wszystkich zwróciły się ku drzwiom, przez które wejść miał Benedykt.
Gdy wszedł, zdumienie ogarnęło wszystkich, ukazał się bowiem oczom patrzących nie typ galernika bynajmniej, lecz raczej „dandy“ z Wielkich Bulwarów.
Twarz spokojna, uśmiechnięta, ubiór czarny, od najlepszego krawca, biała kamizelka, tej samej barwy śnieżna chustka na szyi, w lewej ręce świeżo wyprasowany kapelusz.
Po wejściu na salę, wzrok oskarżonego przebiegł szybko po publiczności i po sędziach, zatrzymując się dłużej na prezesie i prokuratorze.