Niedawno był dla tej kobiety nieubłaganym sędzią, niedalej jak przed godziną, przed dwoma... skazał ją na śmierć. I ona tam teraz... biedna, słaba, samotna... tak okropnie samotna!... przez wszystkich opuszczona... gotuje się na śmierć!... Może ostatnią już myślą przebiega wszystkie swe zbrodnie, błaga Boga, by miał litość nad jej biedną duszą, i może pisze ostatni list do męża, błagając go o przebaczenie win, które okupuje śmiercią!
Jęk pełen bólu wydarł się z piersi de Villeforta.
— A!... wołał w męce — ona niewinna, niewinna!... stała się bowiem zbrodniarką dzięki temu jedynie, iż zły los połączył ją ze mną! Moje, moje zbrodnie przeniknęły w jej duszę! Zaraziła się ode mnie występkami, jak zarazić się można tyfusem, cholerą, morowem powietrzem, dżumą... Co nie przeszkadzało mi, iż ja, ja!... miałem bezwstyd skazać ją!... miałem czelność powiedzieć jej: „żałuj za swe grzechy i umieraj!“: ja — występny, ja — zbrodniarz, ja — morderca!... Więc to się stać nie może! Ona żyć będzie, żyć będzie wraz ze mną. Ujdziemy sprawiedliwości ludzkiej, opuściwszy Francję, pójdziemy w świat, wszystko jedno gdzie... byle dalej, byle dalej... byle najdalej od tych miejsc, tych ludzi i tych wszystkich zbrodni...
Ja, ja... byłem na tyle zuchwały, iż ośmielałem się mówić jej o rusztowaniu! Wielki Boże!... jakież ja miałem czoło powiedzieć jej to, ja... którego również czeka rusztowanie... Ujdziemy stąd! Tak, tak... wyznam jej wszystko... wyspowiadam się przed nią... ach!... dzień w dzień mówić jej będę, że ja również jestem zbrodniarzem... oboje, oboje jesteśmy winni!... Tak!... to był związek tygrysa z wężem!... Ona żyć musi, jej zbrodnie roztopią się w mej hańbie!
I pod wpływem tych myśli zawołał z szałem na stangreta:
— Prędzej, prędzej!... Jak najprędzej do domu!
— Tak jest — powtarzał sobie wielokrotnie de Villefort, w miarę, jak powóz zbliżał się do domu — tak będzie, tak być musi!... Ona będzie żyć, by miała czas tutaj odpokutować swe winy i wychować mego syna! A ona go wychowa, kocha go,
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/213
Ta strona została uwierzytelniona.