Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/249

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pięć, do sześciu miljonów, czy tak?
— A ty skąd już wiesz o tem?
— Od hrabiego Monte Christo.
— Od hrabiego Monte Christo?... A skąd ty możesz znać tego nababa, który ma nieograniczone kredyty na największe banki w Rzymie, Paryżu, Londynie, Wiedniu?
— Ha, ma się znajomości. — Od niego więc wiemy, iż jegomość ten podniesie pięć do sześciu miljonów, lecz chcieliśmy się upewnić.
— Cicho! Wraca już!
Istotnie Danglars wracał z rozpromienioną twarzą odprowadzony do drzwi przez Thomsona, czy też może przez Frencha.
Przed bankiem oczekiwał już na Danglarsa powóz, przysłany przez pana Pastriniego, którym bankier powrócił do hotelu.
Nie potrzebujemy chyba dodawać, że Peppino pojechał również tym samym powozem, na tylnych jego resorach.
A gdy powóz stanął przed hotelem, usiadł sobie najspokojniej na ławce, tuż przy drzwiach wejściowych, szepnąwszy tylko coś do ucha jednemu z uliczników, których opisaliśmy na początku tego rozdziału.
Czcigodny potomek Grechów puścił się wtedy pędem, ile mu sił starczyło, i wkrótce znikł z oczu, na drodze wiodącej do Kapitolu.
Danglars zaś zjadł obiad, do którego dodać rozkazał kuropatwę z truflami i słoik konfitur, a następnie położył się do łóżka, chowając pugilares pod poduszkę i wkrótce zasnął.
I spał długo, ci bowiem, którzy wcześnie chodzą spać, zazwyczaj budzą się bardzo późno, a przynajmniej bardzo późno wstają.
Baron dopiero o godzinie dwunastej zadzwonił na służbę, której rozkazał podać sobie śniadanie, oraz dopilnować, by konie pocztowe były gotowe jak można najprędzej, ponieważ wyjeżdża.
Pośpiech rzymian jest znany. Śniadanie podano mu zaledwie o drugiej, zaś konie znalazły się przed hotelem o czwartej dopiero.